Wojna cenowa
Przygotowujesz się na wojnę cenową?
A może spróbować wojny w której nie ma przeciwników? Na początek zagadka: co w Polsce jest najskuteczniejszym orężem w walce o klientów? Odpowiedź: to najniższa cena. Niestety, w branży napojów jest to wyjątkowo mocno widoczne.
Sytuacja głównie dotyczy rynków napojów komercyjnych (energetyki, kola, woda).
Sytuacja ta jest spowodowana przez kilka różnych czynników, ale według mnie najważniejsze jest błędne założenie biznesowe klientów którzy chcą wchodzić w produkcje napoju w którym jest duża konkurencja bez cech wyróżniających produkt. Założenie jest jedno, taniej niż ,,oryginał”. Bez marketingu, bez reklamy, z recepturą stworzoną w domu/na kolanie. Prowadzi to do przepalania pieniędzy na marketing produktu który trudno sprzedać lub kupiec znajduje się w momencie gdy cena spada poniżej kosztu produkcji. Aby temu zaradzić powinniśmy skupić się na znalezieniu ciekawej niszy.
Marki do których klient czuje sentyment
Nikt nie tęskni za Twoim produktem chyba ,że jesteś Coca Colą Na sentyment , tęsknotę mogę liczyć jedynie brandy które się wyróżniają oraz wzbudzają emocje. Jeśli jednak zaproponujesz coś zwykłego i niczym się nie wyróżniającego, to nikt o to nie zapyta. Łatwo tutaj wpaść w pułapkę samozachwytu, gdyż emocjonalnie jesteśmy przywiazani do własnego brandu (przeżyciez włożyliśmy w to tyle pracy i emocji). Tyle, że konsumenci będą odbierać Twoją markę nieco inaczej niż Ty i dla nich może się ona okazać za słaba, bez charakteru , nie posujacja do ich stylu życia ,nie będzie niosła za sobą żadnych emocji. Dlatego bardzo ważne jest stworzenie receptury napoju zgodnej z oczekiwaniami konsumentów / grupy docelowej. Nasza firma zajmuje się kompleksowym tworzeniem receptur napojów kierująca się wytycznymi marteingowymi oraz najnowszymi trendami konsumenckimi jakie panujący w grupie docelowej. Można to porównać to szycia garnitury na miarę.
Konkurencja w branży
(Opłaty półkowe oraz walka o punkty sprzedaży). Na chwilę obecną na rynku funkcjonują tysiące różnych brandów. Cześć jest wyrazista, a cześć poprostu zajmuje miejsce na półkach. Teraz prosta symulacja: jeśli do sklepu przychodzi dziennie 400 takich klientów, a na półkach mamy 10 podobnych napojów, to statystycznie masz sporą szansę na to, aby Twój produkt nieźle rotował. Jeśli jednak ta sama liczba klientów ma do wyboru 20 napojów, to szansa na to, że kupią akurat Twój spada o połowę. Prosta zależność.
Do tego dochodzi fakt że nasi klienci, jako ludzie biznesu, są zwykle bardzo zabiegani i zwyczajnie nie pamiętają o tym, aby chwycić za telefon i kupić nasz napój. Naprawdę łatwo jest przegapić jeden produkt, jeśli ma się ich na sklepie tysiące.
Do tego doszła jeszcze ostra walka konkurencyjna – w końcu nie bez powodu przedstawiciele takiego np. Red Bulla odwiedzają hurtownie i detalistów po 2-4 razy w miesiącu, dbając przy okazji o to, aby to właśnie ich napoje stały na eksponowanych miejscach. Wiadomo, lepsza ekspozycja = większa sprzedaż. Jeśli więc odpuścisz temat i nie będziesz regularnie o sobie przypominał, to nie zdziw się, kiedy pewnego dnia Twój napój zostanie wyparty ze sklepu przez konkurencję. Nie pomaga także fakt tzn ,,opłat półkowych”.
Wejście nieznanego brandu do ogólnopolskiej sieci sprzedaży kosztuje w granicach 200 tys. zł
A jeśli chodzi o sklepikarzy, to u nich z kolei obowiązywały różne stawki – zwykle w granicach 150-250PLN za każdy sklep, do tego bez żadnej gwarancji, że na półce nie będzie stało 20 innych podobnych napojów.